AAAZ niecierpliwością oczekiwaliśmy na pojawienie się niezwykłego gościa. Niezwykłego, bo artysty malującego ustami. Pan Jerzy Omelczuk urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym.
Kiedy wjechał do szkoły na wózku inwalidzkim, nastała cisza. W trakcie spotkania dowiedzieliśmy się, że malować ustami zaczął w wieku kilkunastu lat. W swoim dorobku ma ponad 1 tys. prac. Maluje najczęściej farbą olejną. Są to pejzaże, portrety, postacie kobiece, zwierzęta – szczególnie konie. Inspiruje go wszystko, co się wokół niego dzieje: ludzie, wydarzenia, przyroda. W obrazach wyraża siebie, swoje myśli, uczucia, wrażenia, przeżycia. Stworzył m.in. cykle prezentujące postacie Trylogii Henryka Sienkiewicza, wizerunki polskich prezydentów, zabytki Wielkopolski. Po 11 września 2001 r. stworzył
8 obrazów pt. „Tragedia w Nowym Jorku”.
Twórca opowiadał nam o swoich obrazach, o tym jak malowanie stało się jego pasją, receptą na aktywne, spełnione życie: „Malowanie, to moje życie” – powiedział. „Nie potrafiłbym bez tego żyć. Staram się wszystko powiedzieć za pomocą obrazu, malując wkładam w to całego siebie”.
„Przynależność do Światowego Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami to dla mnie ogromne wyróżnienie. Włożyłem wiele wysiłku i zrobiłem wszystko, żeby do tego dojść.” – powiedział artysta.
Następnie zademonstrował uczestnikom spotkania jak maluje ustami. Powstała martwa natura: „Drzewo”. Efekt jego pracy został przyjęty bardzo entuzjastycznie – gromkimi brawami.
Artysta chętnie odpowiadał na pytania uczniów, mimo że mówienie sprawiało mu trudność. Dzięki temu spotkaniu uczniowie mogli się przekonać, że bycie niepełnosprawnym nie oznacza zamknięcia w domu i izolacji od otoczenia.
Żegnając się z nami powiedział: ”Jestem dowodem na to, że chcieć, to znaczy móc”.

Dodaj komentarz